piątek, 19 czerwca 2015

Saga rodu Borejków

Serię ,,Jeżycjada” zaczęłam czytać dzięki mamie. To ona mi ją poleciła jako ciekawą sagę rodzinną. Zaczęłam od pierwszej części i nie mogłam oderwać się aż do  dwudziestej. Tę wciągającą opowieść napisała Małgorzata Musierowicz.

To historia o pewnej rodzinie: o Borejkach, najciekawszych i najcudowniejszych ludziach, o jakich kiedykolwiek czytałam. Lecz Borejkowie to nie wszyscy bohaterowie. W opowieści wplątują się przyjaciele rodziny (którzy później nierzadko zostają jej częścią) i dużo innych ciekawych postaci, które sprawiają, że książki są jeszcze ciekawsze.

Moją ulubioną częścią serii jest ,,Kwiat kalafiora”. Ta książka opowiada o Gabrysi Borejko, najstarszej z czterech córek Borejków. Opisane są jej początki w życiu, miłość i nie tylko. Niestety nie mogę więcej powiedzieć, bo zdradziłabym całą książkę.

Seria bardzo mi się podobała. Bohaterowie mieli mnóstwo ciekawych przygód. Gdy czytałam, miałam wrażenie, że w tych przygodach ja też biorę udział. Polecam ją każdemu pożeraczowi książek.

UWAGA !!! Ostrzegam, że czytając można się tak wciągnąć, że aż trudno przestać! Ja jestem takim przypadkiem. :) 

| Maja, 4c |


czwartek, 18 czerwca 2015

"Alfabet ciast" - wypieki od A do Z



Pani przyniosła nam dziś książkę, która dopiero co pojawiła się w księgarniach. To książka kucharska, ale jest ona trochę nietypowa. Zawiera przepisy na wypieki, których nazwy zaczynają się na kolejne litery alfabetu. Do każdego ciasta dodane jest jego zdjęcie wykonane przez autorkę, Zofię Różycką, i ozdobione jej rysunkami. Nawet sposób zapisu nazw wypieków budzi zachwyt i podziw. Po prostu wydanie całej książki jest bardzo ładne. 

 

Książka zachęca do tego, żeby samemu próbować swoich sił w kuchni. Przepisy w niej umieszczone są łatwe, a objaśnienia proste do zrozumienia. Nawet ten, kto nie jest mistrzem w pieczeniu ciast może spróbować swoich sił i wejść w rolę domowego cukiernika.


Nam najbardziej spodobały się przepisy na:
- cytrusowe ciasto,
- drożdżowe bułeczki (przygotowane przez autorkę w kształcie literek),
- imbirowe ciastka z miodem,
- jabłkowo-jogurtową tartę z jeżynami i jagodami,
- karmelowo-czekoladową tartę z solą morską,
- lawendowe ciasto z lukrem (zdjęcie poniżej),
- nutellowe brownie z orzechami laskowymi (pychota!),
- orzechowe ciastka z bekonem (te nas zaintrygowały),
- sernik z sezamkami,
- tartę z truskawkami i tymiankiem.

Jeszcze raz zachęcamy do sięgnięcia po tę piękną książkę. To naprawdę jedna z ładniejszych książek kucharskich, jakie widziałyśmy. Teraz już kończymy i zabieramy się do pieczenia! A Wam życzymy smacznego i udanych wypieków. :)

| Pani Kasia, Julia, Ala, Hania, Wera, Tusia, Ola |

czwartek, 11 czerwca 2015

Przygody szalonej rodziny - czytamy "Dynastię Miziołków"


Naszą ostatnią lekturą w tym roku jest "Dynastia Miziołków". Ta książka bardzo nam się podoba. I Kaszydło "homo, nie bardzo sapiens" oraz jej skarżenie i popisy znajomością brzydkich wyrazów. I Mamiszon z jej szalonymi pomysłami i bardzo nieudolnym gotowaniem. I roztargniony Papiszon, który rzadko wynurza się ze swojej nory. I Mały Potwór - "samiczka trojga imion Anna Klementyna Natalia", która wszystko pakuje do buzi, nawet dzienniczek Miziołka oraz świeczki z tortu. I sam Miziołek - uroczy chłopiec, który nam opowiada o szalonych przygodach swoich, swoich kolegów i rodziny.
W książce opisana jest też cała galeria kolegów i koleżanek głównego bohatera ze szkoły:
Fifa - podgląda dziewczyny na WF-ie i hoduje szczury,
Pućka - daje popalić chłopakom w zawodach deskorolkowych,
Piroman - eksperymentuje w łazience z fajerwerkami,
Klakson - robi koszmarne błędy ortograficzne, np. "Krakuf" i "śrupka" i zgłasza się z Miziołkiem do "Koła Fortuny",
Beata - ma piękne włosy, dobrze biega, a w plecaku nosi stertę pluszowych misiów, kochają się w niej wszyscy chłopcy z klasy, Miziołek też,
Zarazek - zwariował po tym, jak został przewodniczącym klasy,
Łokietek - nowy chłopiec w klasie, czarnoskóry mistrz kung-fu,
Pasibrzuch - postrach klasy, wielki i silny,
Buba - świetnie odegrała rolę Calineczki w klasowym przedstawieniu,
Emilka - kujonka, która nie potrafi przegrywać.
Nad całą rozkrzyczaną gromadą stara się zapanować wychowawczyni - pani Barszcz.


Opisane w książce przygody są pełne radości i czasami, kiedy się je czyta, może ze śmiechu rozboleć brzuch. O wydarzeniach opowiada Miziołek, bo książka ma formę dziennika. Posługuje się on więc językiem potocznym, w książce pełno jest wyrazów z naszego języka codziennego.
Bardzo lubimy przygody Miziołków, bo książka napisana jest dowcipnie i wesoło. Myślimy, że jeszcze do niej wrócimy. :)

Pani Kasia: Ja bardzo lubię tę książkę, bo to moje najlepsze wspomnienia z dzieciństwa. To książka, która mnie zawsze rozśmieszała i czytałam ja wiele razy. Świetne w niej jest to, że mogą ją czytać i dzieci, i dorośli. Oni też znajdą w niej coś dla siebie. Nie wiem, czy nie jest tak, że dorosłych ta książka śmieszy nawet bardziej niż dzieci. ;)

Fragment na zachętę:
"Miśka powiedziała Fifie, że Buba słyszała, jak Patrycja mówiła do Kaśki, że Beata powiedziała Halinie, że ja jestem przystojny. Jasne! Każdy jest przystojniejszy od tego kolesia, który czeka na nią codziennie pod szkołą. Po lekcjach faceta nie było. Postałem chwile pod szkołą. Beata wyszła z gromadą chichoczących bab. Nic mnie tak nie wkurza jak te babskie chichoty".

| Pani Kasia, Tusia, Hania, Ola, Marta |

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Dlaczego warto czytać książki?

Pewnie wiecie, dlaczego warto czytać książki, ale my i tak mamy dla Was kilka odpowiedzi na to pytanie. :)
Mamy nadzieję, że spodoba się Wam nasz filmik. Nakręciłyśmy go już na początku wiosny, ale nasze odpowiedzi są jak najbardziej aktualne.


Co sądzicie?
Pamiętajcie - warto czytać. :)
Acha, i książki to jeden z lepszych pomysłów na prezent, także z okazji Dnia Dziecka. Wszystkim naszym młodszym i tym starszym czytelnikom życzymy wszystkiego najlepszego w dniu święta dzieci i wielu fascynujących lektur.

| Zjadacze książek |

czwartek, 28 maja 2015

Zwierzęta naszymi przyjaciółmi i... książki o zwierzętach też :)

Przeczytałam kilka książek z serii "Na pomoc zwierzakom" autorstwa Tiny Nolan.
Oto przykłady jej książek:
źródło: bezksiazeknuda.blogspot.com

Te książki podbiły moje serce. Są bardzo wzruszające i  realistyczne (realistyczne - tzn. historie w nich opisane mogą się przytrafić każdemu z nas). Wszystkie książki mi się podobają, ale najbardziej "Pestka. Porzucony szczeniak" (border colie). Pozycje z tej serii mają przepiękne ilustracje. Zwierzęta, które namalowano na okładkach, patrzą zawsze na Ciebie (dzięki temu można nawiązać z nimi kontakt wzrokowy :)).
Opowiadają o porzuconych z różnych powodów zwierzętach. Zawsze dobrze się kończą, pokazują różne sposoby  wyjścia z trudnych sytuacji. Ukazują, jak być dobrym dla zwierząt i ich nie porzucać.
Polecam je i inne książki o zwierzętach (jeśli ktoś lubi zwierzęta lub je kocha). Polecam zwłaszcza serie Tiny Nolan ("Na pomoc zwierzakom"), Holly Webb ("Zaopiekuj się mną") i Agnieszki Stelmaszyk (te o zwierzętach) oraz Amelii Cobb ("Zosia i jej zoo").      

RADY DLA OPIEKUNÓW ZWIERZĄT (lub tych, którzy będą je mieć):
    
1. Zastanów się najpierw, czy masz odpowiednie warunki i czy zwierzak Ci się nie znudzi.
2. Upewnij się, że masz czas, żeby się nim zajmować.
3. Pamiętaj, że zwierzę to nie zabawka i musisz poświęcić mu sporo uwagi. Czy na pewno jesteś na to gotowy?
4. Przemyśl to jeszcze raz, a potem jeszcze kilka razy. ;) To musi być świadoma decyzja.

Ja polecam świnki morskie!
Chcesz je adoptować lub im pomóc, a może zaadoptować wirtualnie, to wejdź na stronę: www.swinkimorskie.eu. To strona Stowarzyszenia Pomocy Świnkom Morski.



źródło: facebook.com

| Tusia z pomocą Hani, Róży, Marty i pani Kasi |

czwartek, 21 maja 2015

Jak to drzewiej bywało?

"Drzewiej" znaczy to samo, co dawniej. Dowiedziałyśmy się tego z książki o podobnym tytule - "Dawniej, czyli drzewiej" autorstwa Małgorzaty Strzałkowskiej.
Książkę przyniosła nam pani Kasia, a kupiła ją na niedawnych Warszawskich Targach Książki.


Można było podczas tych Targów spotkać się z autorami, zdobyć ich autograf oraz kupić mnóstwo nowych, ciekawych publikacji. I taka jest ta książka. Opowiada ona o różnych zmianach, jakie zachodzą w języku. Ze słowami jest przecież tak, że czasem wychodzą one z użycia, zmieniają znaczenie, a czasem pojawiają się nowe. Książka Małgorzaty Strzałkowskiej pozwala poznać niektóre z wyrazów, które wyszły już z użycia. Wiemy już, że są to ARCHAIZMY.
Autorka wyjaśnia na przykład, jakie były kiedyś miary. Do najczęściej używanych należały: łokieć, stopa, piędź i sążeń. Ten ostatni odpowiadał długością rozpiętości ramion dorosłego mężczyzny. Spójrzcie zresztą na zdjęcie poniżej. :)


Przydatny fragment książki dotyczy również tego, jak można w swoich tekstach i wypowiedzieć zamienić słowo "fajny" na jakiś inny, ciekawszy i więcej mówiący wyraz. "Fajny" to po prostu słowo o zbyt ogólnym znaczeniu. Może spróbujcie zastąpić je na przykład wyrazami: frapujący, niedościgły, genialny, arcyciekawy, urokliwy, gustowny, mistrzowski, niezły, nieziemski, boski, błogi, upojny, bombowy, atrakcyjny, efektowny, wyjątkowy? Ufff, w książce znajdziecie jeszcze więcej odpowiedników.


Dowiecie się też między innymi, co znaczy "dostać arbuza", co to były guzy, skąd pochodzi nazwa "szatnia", co można było znaleźć w lamusie, kto to był praszczur i dlaczego kiedyś cukier kupowało się w głowach.
Polecamy tę lekturę, dlatego, że jest ciekawa, a przy okazji bardzo ładnie wydana. Jest pełna pięknych, śmiesznych i kolorowych ilustracji. No, jest po prostu FAJNA. ;) Polecamy!

 

| pani Kasia, Róża, Tusia, Hania, Marta, Wera, Ola |


czwartek, 14 maja 2015

W tajemniczym ogrodzie

Długo nie pisałyśmy, bo przez tydzień byłyśmy na zielonej szkole. Było tam super i czasu wolnego na czytanie nie było za wiele. A tak naprawdę to nie było go w ogóle.
Czyli wracamy po przerwie. :)
Tym razem chcemy napisać o naszej ostatniej lekturze.

Była to książka pt. "Tajemniczy ogród". Na lekcji polskiego pani mówiła nam o dwóch  rodzajach ogrodów: angielskim i francuskim. Ogród francuski jest geometryczny, uporządkowany, równiutki, krzewy w nim są misternie przystrzyżone. Ogród angielski natomiast jest dziki, bardziej swobodny, asymetryczny, rośliny w nim rosną jak chcą. Naszym zdaniem ładniejszy jest ogród angielski. Podoba nam się to, że jest w nim dziko i tajemniczo. Przyroda nie jest aż tak zmieniona przez człowieka. No i bardziej on przypomina ten z książki "Tajemniczy ogród".


Postanowiliśmy też wybrać się na spacer i  znaleźć w pobliżu naszej szkoły miejsca, które mogłyby przypominać te z książki. Udało się nam odszukać zarośnięty bluszczem mur i zrobić tam kilka zdjęć. Nie musieliście wiedzieć, że to mur cmentarza, no, ale już wiecie. ;) Mamy nadzieję, że zdjęcia się Wam podobają.

Pozowaliśmy do zdjęć z książka pożyczoną od Poli z klasy 4c. To wydanie lektury wydało nam się szczególnie piękne. Miało śliczne ilustracje przedstawiające bohaterów i sytuacje z książki, a każdy rozdział zaczynał się od zdjęcia innej rośliny przypominającego takie z zielnika. To wydanie powstało w setną rocznicę pierwszego wydania tej książki, czyli w 2010 roku. *Choć pierwsze wydanie to 1911 rok. Szukając o tym informacji, znalazłyśmy pierwszą okładkę tej książki. Jest naprawdę piękna, sami zobaczcie:

                                                                                                  
 źródło: wikipedia.pl

 Zachęcamy wszystkich, dorosłych też :), do zajrzenia do "Tajemniczego ogrodu". Przeczytania tej książki pierwszy raz lub przypomnienia sobie lektury z dzieciństwa. To cudowna historia o przyjaźni, o tym, jak miłość, troska i praca mogą odmienić życie ludzi, o smutnych, nieszczęśliwych dzieciach, które jednak, dzięki tajemniczemu ogrodowi znajdują szczęście. Polecamy i książkę, i film Agnieszki Holland, który też obejrzałyśmy.

Do kolejnego wpisu! :)

 | pani Kasia, Tusia, Hania, Julka, Marta, Ala, Wera, Julka, Róża |

                                                                                                  

niedziela, 26 kwietnia 2015

Zaczytani

| klasa 4a |


Niedawny Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich (23 kwietnia) nie przeszedł oczywiście w szkole bez echa. Poprosiłam uczniów kilku klas o przyniesienie swoich ulubionych książek. Mieli o nich opowiedzieć, zachęcić innych do sięgnięcia po nie oraz ewentualnie przeczytać jakieś ulubione fragmenty. Słuchanie nie zawsze było ich najmocniejszą stroną, ale myślę, że mimo wszystko mieli okazję dowiedzieć się czegoś ciekawego. A na pewno ja miałam taką szansę. Wśród ulubionych lektur pojawiły się "Dziennik cwaniaczka", "Zwiadowcy", "Dziewczynka z szóstego księżyca", "Tomek Łebski", "Magiczne drzewo", "Władca Pierścieni", "Ella", "Paddington", "Kroniki Archeo", "Harry Potter" i wiele, wiele innych.

| klasa 5a |

Z inną klasą wybraliśmy się na spacer, żeby zrobić zdjęcia z ulubionymi książkami w plenerze. Pomyślałam, kiedy tak szliśmy przez służewskie blokowisko, że jesteśmy chodzącą reklamą czytelnictwa. Zdjęcia z książkami na tle bloków wypadły naprawdę ciekawie, prawda? Dzieci dobrze się bawiły i autentycznie się zaangażowały w wymyślanie fotograficznych kadrów.

| klasa 5c |

Pozostajemy zaczytani nie tylko w Światowy Dzień Książki, ale i na co dzień. W końcu: "kto czyta, żyje wielokrotnie". Lubię "katować" uczniów tym cytatem, ale myślę, że (na szczęście) większość z nich doskonale rozumie jego wymowę. Zwłaszcza, kiedy rozmowę wokół tych słów wzbogacamy o lekturę fragmentów "Matyldy" Roalda Dahla. Ta książka chyba najpiękniej mówi o właściwościach czytania i o jego fenomenie:

"Książki przenosiły ją do nowych światów i poznawały z niezwykłymi ludźmi prowadzącymi fascynujące życie. Pływała na starodawnych żaglowcach z Josephem Conradem, z Ernestem Hemingwayem była w Afryce, a z Rudyardem Kiplingiem w Indiach. Siedząc w malutkim pokoju w angielskim miasteczku, podróżowała po całym świecie".

| Zaczytana Pani Kasia |

czwartek, 16 kwietnia 2015

"Jedno oko na Maroko", czyli lekcja tolerancji


Książką, która jakiś czas temu wzbudziła wielkie zaciekawienie dzieci i, jak mi one podpowiadają, wzbudza je nadal, jest pozycja autorstwa Tomasza Kwaśniewskiego i Anny Bedyńskiej pt. "Jedno oko na Maroko".
Jest ona reklamowana jako "pierwsza reporterska książka dla dzieci" i zawiera kilkanaście wywiadów z rozmaitymi osobami, które wyróżniają się wśród innych. Mamy tu rozmowy z księdzem, z mężczyzną chorym na albinizm, z kulturystą, kobietą bez rąk, z bezdomnym, mężczyzną bez nóg, takim, który spędził wiele lat w więzieniu za zabójstwo, z mężczyzną, który czuje się kobietą, z dziewczyną z wieloma tatuażami i kolczykami, z niewidomym oraz z panią, która jest bardzo niska i taką, która jest otyła. Dzieci zadają tym osobom różne pytania, także takie niewygodne i bezpośrednie. One nie mają jeszcze w sobie wstydu, który nakazuje im, widząc niepełnosprawnych czy chorych lub po prostu innych, spuścić wzrok. Potrafią być bezpośrednie, a te osoby lubią to, bo chciałyby być traktowane normalnie. Wszystkie z nich chętnie odpowiadają nawet na najdziwniejsze pytania.
Dzieciom ta książka się podoba, wzbudza ich emocje, wzrusza, zadziwia, bo podejmuje tematy, o których nie dyskutujemy na co dzień.
Dziewczynki najbardziej lubią rozmowy z: bliźniętami jednojajowymi Pawłem i Tomkiem (Tusia), z kulturystą Marcinem (Hania), z wytatuowaną Martyną (Weronika) i Edytą, która wygląda jak mężczyzna, a czuje się kobietą (Róża).
------------------------
Jest to dla uczniów wspaniała lekcja tolerancji. Tekst jest napisany prosto, bez przekłamań, bezpośrednio. Niektóre osoby wręcz szokują, ale po przeczytaniu całej rozmowy da się je zrozumieć. 
Ja najbardziej lubię rozmowę z panem Edmundem. Trafił on na wiele lat do więzienia, bo zabił człowieka. Tekst podejmuje temat tego, czy można zapomnieć o takim przewinieniu i odkupić swoją winę oraz czy możliwe jest, że zły człowiek się zmienia. Inni ludzie łatwo oceniają i skreślają takie osoby, nie dając im szansy. A ta rozmowa pokazuje, że każdy człowiek może się zmienić. Dzieci pytają:
- A Ty jesteś dobry czy zły?
- Dobry.
- Ale byłeś zły?
- Tak, byłem zły.
- Dlaczego?
- Bo nie myślałem o tacie, mamie, braciach, w ogóle o innych ludziach, tylko o sobie. O tym, żebym miał dużo lepiej, wygodniej. Nie wolno krzywdzić innych. Dokuczać im. Trzeba być dla innych takim, jak byście chcieli, żeby ktoś był dla was.
- I teraz już nigdy nie będziesz zły?
- Teraz już nigdy, nigdy nie będę zły. (...)
- A skąd my mamy wiedzieć, że Ty już nigdy, przenigdy nie będziesz zły?
- Tego się nie da wiedzieć. To jest kwestia wiary.

| Pani Kasia, Tusia, Hania, Weronika, Róża |

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

"Bracia Lwie Serce" Astrid Lindgren - Proszę Pani, dlaczego czytamy o samobójcach?


Właśnie zakończyliśmy w czwartych klasach pracę z lekturą "Bracia Lwie Serce". Wśród dzieci wzbudza ona początkowo mieszane uczucia i często jako pierwsze wrażenia po przeczytaniu pojawiają się właśnie słowa: "Dlaczego czytamy o samobójcach"? Ale, gdy zaczynamy zagłębiać się w książkę i o niej dokładniej rozmawiać, to okazuje się, że sporo ciekawych rzeczy się tam kryje i wcale nie o żadne samobójstwo tu chodzi.
Zaczynamy od malowania mapy krainy i czytania opisów niezwykłych miejsc wymyślonych przez szwedzką pisarkę. Doliny Wiśni i Dzikich Róż są przecież takie piękne, a Karmaniaka taka straszna. Może Tengil zajmuje i terroryzuje Dolinę Dzikich Róż, bo zazdrości jej mieszkańcom, że żyją w tak cudownym, zielonym miejscu, a on sam musi patrzeć tylko na gołe skały i zimne strumienie? Uświadamiamy też sobie wtedy, że rozmyślania o tym, co się dzieje z człowiekiem po śmierci od zawsze fascynowały ludzi, bo nikt z nas nie wie, jak tam jest. Według Astrid Lindgren jest właśnie tak. I pięknie, i strasznie.
Później poruszamy temat złego władcy Tengila i tego, jak traktuje innych, dlaczego tak robi. Wyjaśniamy, kim jest tyran. Ostatnio niezmiennie u dzieci budzi skojarzenia z Władymirem Putinem. Znak czasów.
Kończymy na próbie odkrycia przesłania utworu i rozważamy powtórzone w książce dwa razy bardzo ważne zdanie wypowiedziane przez Jonatana: "Są rzeczy, które trzeba robić, nawet jeżeli są niebezpieczne, bo inaczej nie jest się człowiekiem, tylko śmieciem". Zwykle budzi to ożywioną dyskusję i jest przez dzieci ciekawie rozwijane. Mają one wtedy swoje własne przykłady sytuacji, w których można by to powiedzieć. Oczywiście nie o takim kalibrze jak książkowe powstanie przeciw złemu władcy. I w tym momencie nie widzą już w książce historii o samobójcach. Przynajmniej taką mam nadzieję.
--------------------
To samo zdanie wykorzystano jako tytuł jednego z rozdziałów w pięknej biografii Astrid Lindgren autorstwa Margaret Strömstedt. Książka została ostatnio bardzo starannie wydana po polsku. Sięgnęłam po nią przy okazji lektury "Braci Lwie Serce" i przeczytałam tam o tej niezwykłej książce między innymi takie słowa:
"Żadna z książek Astrid nie stała się później tak kochaną i tak potrzebną jak Bracia Lwie Serce - książka o ciężko chorym Sucharku Lwie, przerażonym tym, że podziwiany przez niego, odważny starszy brat Jonatan zginął w pożarze, ratując mu życie. Sucharek wie, że umrze, a jego baśń staje się baśnią-pocieszycielką, w którą wstępuje najpierw, by móc żyć dalej, a potem, by mieć odwagę umrzeć. W taki sam sposób opowieść ta jest baśnią-pocieszycielką dla czytających ją ciężko chorych dzieci, które wiedzą, że czeka je śmierć". (s. 269-270)

| Pani Kasia |

czwartek, 9 kwietnia 2015

Witajcie wśród zjadaczy książek!


Zakładamy tego bloga, bo chcemy się z Wami podzielić naszą pasją do czytania!
To nieprawda, że dzieci nie czytają. My bardzo to lubimy. :)
Chodzimy do Szkoły Podstawowej Niepublicznej Nr 49 Fundacji Edukacyjnej "Varsovia" w Warszawie (obecnie do czwartej klasy) i spotykamy się w czwartki na kole czytelniczym. Ale chcemy zaprosić do pisania swoich recenzji też dzieci z innych klas.
Pozdrawiamy i zachęcamy do odwiedzin na naszym blogu i do czytania w ogóle, bo czytanie jest super!
Wkrótce spodziewajcie się pierwszych recenzji.
| Pani Kasia, Róża, Marta, Hania i Weronika |